Jest to wpis czysto kontrolny, gdyż coś się pozmieniało z blogiem. Pije wodę mineralną Perlage z puszki, słucham angoli z louizjany i czytam "Zwierciadło". Do tego mam koszulkę z Jackiem Kuroniem i czuję się prawie hipster albo... hopster.
Z nowości warto donieść że od kiedy Wojtek Kidd postanowił obrazić się na rap, zebrał działa w dzieła zebrane i pozostaje czekać na płytę. To będzie nowe, posłuchaj troszkę.
Zespół Cruz wraz z raperem Zaspał zrobili równie ładną, nastrojową płytę, która może nie podobać się tylko nosorożcom, aspirującym do bycia w Żelaznej Gwardii. Z dużej litery, nie wiem po co. Nie przesadzam. Kiedyś napisałem, że po zwycięstwie PO w wyborach parlamentarnych nadejdą złe czasy i te czasy złe są. Nie będę przenosił Heideggera i niemieckiej publicystyki z lat 30. na dzisiejszy grunt, ale kilka podobieństw wskazać nie problem. Kapitalizm z demoludem można tylko opisać dialektycznie. Siła ugrupowań prawicowych/populistycznych (nie ma czegoś takiego jak lewicowy populizm) bierze się dokładnie z tych samych przyczyn. A jeśli interesuje Cię to mocniej to odsyłam do prac tej Pani z Belgii i jej kolegi Ernesto Laclau.
Moi ostatni jedyni przyjaciele Eugene Ionesco wraz Richardem Rorty'm dają mi żyć w tych brunatniejących czasach. Siedząc na górze u babci można z nimi pogadać w niezłych warunkach. Bez co prawda cafe Dupont i dzielnicy łacińskiej, ale tez bez bloków, reklam, darcia mordy, studenctwa juwenaliowego bleee, ujadających psów i polskiego rapu z okien. Podoba mi się tylko Kia Sportage, którą widzę z okna.
Strasznie dużo się zmieniło od ostatniego wpisu. Naprawdę.
Może podzielę się z Tobą pamiętniku później, bo już muszę uciekać.
Buziaczki.
p.s.
Historia Benjamina Fondane, którego nie znasz, wiśnie ze słoika od babci, których też nie znasz, i zespół The Ethics krzyczący I want my baby back każą mi dzisiaj zrobić coś dobrego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz