poniedziałek, 10 października 2011

ruch jest wszystkim, a cel ?

Nie wiem teoretycznie, czym miałaby być demokracja. Jej sztywne założenia od zawsze się docierają i zmieniają, ewoluują i zwijają. I jeśli rzeczywiście tak jest, to demokracja jest tylko historycznym procesem zmian, a jej orędownicy przedmiotami - listkami na wietrze. A nic nie rozumiejący, chociaz jajogłowi (Fukuyama)  i tak będą Ci wmawiać, ze nie musisz być wcale pasażerem na gapę, że możesz w pełni partycypować, że możesz być aktywny i projektować ten ustrój!
Gdyby tak dzisiaj próbować uchwycić istotę tego co tu i teraz, to zapewne trzeba byłoby napisać kilka tomów. Nie jest łatwo, skoro ruch jest wszystkim, a cel niczym jak pisał dawno temu Edward Bernstein. Może jakiś wycinek rzeczywistości dałoby się nazwać/opisać. Częściowo trzeba byłoby jednak kłamać, bo środków do opisu aż tylu nie ma. Masz pomysł jak uchwycić językowo rzeczywistość ? Kategorie "ludzkiego zwierzyńca" (nie tylko na dyskotekach techno), totalitarny liberalizmu (R.Aron), czy to, że "rola szefa rządu powinna być jak szefa przedsiębiorstwa" są celne. Nawet jakoś nie śmieszy już Marcuse, gdy dawno temu pisał o USA jako państwie totalitarnym. Z mały zastrzeżeniem, trzeba wiedzieć trochę szerzej jak definiować totalitaryzm aniżeli z podręcznika do wiedzy o społeczeństwie i na podstawie przeszłości własnego podwórka.  
Nawet wielki autorytet z 100234032402342 reklamy banku Marek Kondrat grozi kacem, jak nie będziesz uczestniczył. Zidiociał do reszty, szczególnie, że pomiędzy działalnością jego pracodawcy, któremu udziela twarzy, a kondycją demokracji współcześnie związków trochę za  dużo. Ale tego rozumieć nie trzeba. Trzeba rozumieć stopy procentowe, kredyty, dokonywać wyboru w ikei i markecie, bo w tym przecież kryje się cała rozkosz. Z drugiej jednak strony, jeśli Marek Kondrat posiadł prawdę i grozi kacem, to dlaczego nie ? Na kacu się odpoczywa, myśli, regeneruje...i poprawić można.
No i jest po wyborach. Nie mam prawa oczywiście się odzywać (przepraszam), bo nie wziąłem w nich udziału, ale dwie sprawy cieszą. Sukces Palikota i klęska SLD. Zabawnie brzmią krytycy Palikota, że to "populizm", "populista", "populiści". Och! Jakby był jakimś ekscesem ten populizm i nie należał do logiki gry demokratyczno - liberalnej. A wystarczy przywołać Ernesto Laclau, który doskonale udowodnił, że populizm jako taki jest sposobem konstruowania tego co polityczne. (Ernesto Laclau "Rozum populistyczny") I pole do dyskusji otwarte. Ale tu nikt nie dyskutuje, tu jest taka dziwna szermierka, niezależnie kto mocniej i celniej, ranking i tak pozostaje bez zmian.  
No chyba, że znów trzeba byłoby wrócić do tego co zawsze i zadać pytanie, czy umysł przeciętnego Polaka został już tak sformatowany, że polityka / rządzenie kojarzy mu się tylko z administrowaniem i zarządzaniem ?
Co do SLD, był tam ktoś kiedys lewicowy i niekoniunkturalny ?
Piszę sobie i żyje nijako, to bardzo wygodna pozycja, mieszczańska...W dobrym towarzystwie jestem w stanie nawet kryształowy pałac zwiedzać i się durnowato uśmiechać. A nawet może i flaneurować ! Nie wiem tylko ile taka nijakość i antypolityczność może mi się podobać. Problem polega na tym, że zawsze można przyodziać maskę, trochę tu i ówdzie postraszyć Stalinem, poczytać Ciorana, a jak to nie pomoże, to ostatecznie wrócić do XIX - wiecznej Rosji i czuć się lepiej. Gorzej jak ktoś tej maski z braku wyobraźni przyodziać nie potrafi i tylko może zacząć marzyć czy śnić o....Budapeszcie.
Jedno jest dobre, bo choć w nie najlepszych intencjach, to jednak najbliższe 4 lata w Polsce spopularyzują Heideggera, Schmitta, Jungera etc.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz