Ulrich Beck napisał o ryzyku już dawno, w latach 80 po niemiecku. Ja sięgnąłem po jego pracę przy okazji licencjatu dotyczącego socjaldemokracji, jakieś 4 lata. Beck pisał o ryzyku spowodowanym nieustannym modernizowaniem się społeczeństwa. Wracam do tego Becka, bo ostatnio też myślę o samozmodernizowaniu się, np. wiem, żę przydałby mi się tablet. Zamiast 3-4 książek na każdą podróż czy krótszą, dłuższą, czy nawet do pracy byłoby lżej i wygodniej. Jakie to przyniesie ryzyko ? Albo samozmodernizowanie w kontekście jakiejś rozrywki, żebym mógł się nieświadomie cieszyć z jakiejś głupoty. Albo o samochodzie w końcu, najważniejszym dodatku każdego Polaka. Dodatku...dodatek nie mógłby w taki sposób kształtować duszy i myśli nowoczesnego Polaka, przepraszam. Nie mówiąc już o tym, że generalnie no mógłbym ten samochód mieć dla siebie, ale jeszcze lepiej jest, jak Ty o tym będziesz wiedzieć ze go mam, bo tylko wtedy to ma jakieś znacznie. (Coś jak z pisaniem do szuflady, które jest idealistycznie naiwne. Po to piszę, żebyście o mnie pisali, recenzowali ! W tym rozkosz). Albo szerzej o całej tej motoryzacji ? Czemu nie. Wtedy zamiast w ogóle mówić o Becku (no bo kogo on obchodzi), mógłbym pisać bloga o autach, o nowinkach, silnikach, osiągach, mocy, koniach mechanicznych ! Jak TVN Turbo. Mało tego, mógłbym jak jeden sąsiad wyciągać swój motor i trochę pokręcić gazem z 10-15 minut, orgazm! Oczywiście stadny, musiałbym mieć kolegów podobnych ! W końcu mógłbym też się mocniej upłynnić i stać bardziej economicus homo. Potraktować na przykład potencjalny związek jak firmę czy spółkę, jak radzą kosztujące 9,90 zł czasopisma dla nowej inteligencji korporacyjnej, kryjące się pod jakże ładnie brzmiącym tytułem "Coaching". I jak tu nie postawić neoliberalizmu przed trybunałem z jego całym bagażem ideologicznym ? W końcu większość nadal tkwi w miejscu, w którym świadomość jak gdzieś pływa to tylko w iluzji, a poza tym nie istnieje. A Ci bardziej refleksyjni, którzy to wszystko rozumieją, całe życie cierpią skąpani w resentymentach gdzieś na szczytach rozpaczy, albo całkiem nieźle sobie radzą, bo stają się cynicznymi. Ciekawe czy to da się pomieszać jakoś i czy Ci smutni potrafią być cyniczni. Taki zdaję mi się czasami być Emile Cioran, tyle że on non stop blefuje. Można też rozgrywać wszystko w relacjach jak w serii gier. Nigdy nie kończąca się konsumpcja i wymiana na wciąż lepszy model. Przy okazji zresztą podniecająca sprawa, ale wracając na chwilę, to jeszcze w tym "Coachingu" był jakiś artykuł w którym powoływano się na Baumana i Fromma...tylko w taki sposób, jakby ktoś jednak nie potrafił czytać powyższych ze zrozumieniem. Smutne to jest, do czego można używać całkiem niezłych myśli całkiem dobrych pisarzy. No, ale w każdym razie warto, potem zawsze żonglerka słowna, nazwiska, tytuły, terminy.... w towarzystwie...boom, podnieta razy 100. Wiedza służy władzy, ile razy już to zostało napisane...
Repolityzacja która dokonuje się wraz ze skutkami ubocznymi modernizacji jakby tego chciał Beck, ma miejsce, ale tylko w drugiej części zdania. Nie ma miejsca na repolityzację, jest miejsce na uboczne skutki modernizacji. Chyba że ktoś chciałby zdefiniować nową/starą? repolityzację. Może mowa o tzw. subpolityce ?
Beck mówi, że musimy inaczej ponazywać to wszystko, stąd ta repolityzacja. Wszystko ginie na poziomie narodowym i przenosi się w jakąś nieokreśloną przestrzeń. Dzięki temu tworzy się nowa platforma problemów, a żeby je rozwiązać, potrzeba nowych nauk społecznych ! To inspirujące ! No, ale ktoś pochwalił nauki społeczne. Czas wracać na studia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz